sobota, 4 marca 2017

Witaj szczeniaczku:)


17 stycznia do naszej rodziny dołączył EAT YOUR VEGGIES Ścigając Wiatr.


fot. Kaja Chudalewska

fot. Kaja Chudalewska

fot. Kaja Chudalewska


 Decyzja o jego przybyciu byłą decyzją spontaniczną, czekałam na zupełnie innego psa, z zupełnie innymi rodzicami. Gdy się nie udało z pierwotną wersją planów, przyjaciółka podesłała mi ten miot. I JESTEM JEJ NIEWYPOWIEDZIANIE WDZIĘCZNA! 3 dni później jechałyśmy do Częstochowy po papiczka:)

Pie od samego początku podejmował próby samobójcze, no przynajmniej prowadzące do poważnych urazów:) W hodowli wspinał się na kojec, pierwszego dnia w domu wskoczył na wysoki narożnik, po czym, zanim zdążyłam go złapać, zeskoczył z niego i pobiegł bić się z kotem. Nosił dwulitrowe butelki z pepsi, próbował ciągać 12kg worek z karmą. Spuszczenie go z oka na 5 sekund oznaczało, że najprawdopodobniej zrobi sobie wielką krzywdę i tu wybawieniem okazała się klatka:)

Pierwsza klatkowa noc była nocą ciężką. Z płaczem, budzeniem i próbą wyjścia górą z klatki- jak z kojca:)
Na szczęście kolejne noce były o wiele spokojniejsze, 3 noc przespał już w całości:)

Totalnie kupił moje serduszko plackując się w pozytywnych emocjach. Węgorzy się z miłości. Liże, dużo liże. Też z miłości.
Jest wpatrzony w mamusię.

fot. Michał Nowicki

Uśmiecha się na zdjęciach:)


fot. Wiktoria Frąszczak


Jest idealnym szczeniaczkiem, pomimo kilku wad, nad którymi pracujemy:)
Nie mogłam trafić lepiej:)

fot. Michał Nowicki
fot. Michał Nowicki

fot. Wiktoria Frąszczak

braciszkowie:) fot. Agnieszka Gabryś










poniedziałek, 15 lutego 2016

10 i jeszcze kilka powodów, dla których kocham Sherry

Zdarza się, że mam gorsze dni w ilości miłości do swojego psa. Ten wpis będzie taką moją małą terapią- będę do niego wracać za każdym razem, gdy będę miała ochotę wysłać ją w kosmos:)

1. Zaufała mi w pierwszej chwili, gdy tylko mnie zobaczyła. Po 5 minutach spała na moich kolanach (a nie robiła tego nawet z ludźmi, z którymi mieszkała.)


2. Od zawsze była świetną fotomodelką:)


3. Ma naturalnie głupie miny:)


wydreł:) fot. Emilia Chmielowiec

4. Ma najpiękniejszy uśmiech na świecie.






5. Dużo śpi w każdych warunkach:)



6. Potrafi się bardzo starać. I przy tym robić głupie miny.

Extremalnie Mikołajkowe Zawody Treningowe, fot. Ewa Kaczmarek

7. Jest najbardziej urocza na świecie. Ona tak potrafi na codzień,

fot Angelika Wiatr

8. Bardzo dużo mnie uczy. Jest ciężkim psem, ale dzięki temu ja uczę się więcej, zdobywam więcej doświadczenia niż właściciele psow, które wszystko łapią w mig.

9. Dzięki niej poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi i jeszcze więcej wspaniałych psiuszków:)

np. tych:

i tych:



10. Nie ma drugiej takiej, co by mnie tak kochała.

Jak mi ktoś kiedyś zrobi ładniejsze zdjęcie z tą sztuczką to na pewno się zmieni:)

Ciocia Aga dopowiada:
11. jest słodka i zwisa jak martwa jak się ją przytula 
12. nawet jak nie chce ćwiczyć i jej nie wychodzi rozbraja wszystko swoim zachowaniem- szczekaniem, gapowatością i wszystkim na raz
13. najsłodziej na świecie prosi o jedzenie 
14. uroczo stara się je ukraść jak proszenie nic nie daje 
15. nie ma co się wkurzać bo ona kocha swój świat złożony z ptaszków i padliny <3 

A ja dopiszę jeszcze:
16. Ufa mi, traktuje mnie zupełnie inaczej niż wszystkich innych ludzi wokół siebie (no dobra, ciocia Aga jest prawie równie super), tęskni za mną i widać, że moja obecność po prostu sprawia, że jest szczęśliwa.





sobota, 6 lutego 2016

LBA!

Nosiłam się z zamiarem postu odnośnie naszego Stanu Posiadania (genialna nazwa od Heart Chakry:)), ale trafiła się nam nominacja do LBA od Agi od G'Ireczka i Su, więc odpowiadamy!

1. Ćwiczenia i trening- zaplanowany schemat czy freestyle?

Raczej freestyle. Mniej więcej mamy zaplanowane, co chcemy zrobić, ale nie mamy określonych dni na dane ćwiczenia. Coś w stylu: robimy to, to i to w najbliższym czasie- czasem najbliższy czas rozciąga się na dłużej- jak w przypadku wstydzenia się, którego Sherry nie ogarnia, chociaż to zapewne moja wina:) Staram się tez nie łączyć w jednej sesji dwóch na tę samą partię ciała (czyli na przykład nie łączę podnoszenia łap i tuptania).

2. Ukochany typ szelek? Dlaczego?

Hurtta Y-harness. Co prawda mamy ich najbrzydszą wersję, bo czerwoną, ale zdecydowanie bardzo je kocham:) Są lekkie, z podszyciem, idealnie dopasowane (Taaaak. Sherry należy do tych psów, na ktorych Hurtta leży idealnie a tanie trixie wygląda okropnie :D), szybko schną, nie obcierają, genialne odblaski i nic się z nimi nie dzieje pomimo intensywnego użytkowania.

3. Akcesoria hand-made czy gotowce?

Hand-made wygrywa swoją różnorodnością, więc wszystkie nasze obroże są handmade:) Niestety nie trafiłam jeszcze na kogoś, kto robi szelki typu Y, więc kolejne szelki to będzie Hurtta- tym razem w jakimś pięknym kolorze (widzieliście ankiety odnośnie nowych kolorów na fb? Przebijają nawet ich wiśniowy:))

4. Czego nie możesz zapomnieć na weekendowe seminarium z psem?

Psa. Chociaż czasem bym chciała :D Klatka, duuuużooo żarcia, pozytywne nastawienie, tabletki uspokajające dla siebie, coby pies przeżył ten weekend- bo Sherry potrafi być bardzo denerwująca- zazwyczaj regres zaliczamy na wszystkich wyjazdach i seminariach.

5. Sport psi (niekoniecznie kynologiczny), który najbardziej Cię kręci (nawet jeśli wiesz, że nie jesteś w stanie w nim startować)?

OBI! OBI! OBI! OBI! OBI!
Kocham obi od zawsze, nawet jak nie miałam jeszcze psa to zdecydowanie najbardziej lubiłam ten sport:)

6. Gdyby pojawił się u Ciebie kolejny pies, to czym musiałby się charakteryzować, żeby być idealnym psem?

Długie łapki, medium coat, MÓZG. Tak... Właściwie sam mózg wystarczy :D To będzie miła odmiana:)

7. Do kogo na szkolenie najchętniej byś się udała? Dlaczego?

Ciężko powiedzieć. Jest wiele osób z którymi chciałabym poćwiczyć- każda z tych osób z zupełnie innej dziedziny. Z naszych polskich bardzo lubię Patrycję, bo ma wiedzę, bo Sherry się jej już nie boi, ma mnóstwo pomysłów jak coś zrobić (bo na Sherry większość standardowych metod nie działa) i generalnie jest bardzo pozytywną osobą:)

8. Co uważasz za swój największy błąd w szkoleniu czy socjalizacji swojego psa?

Jak brałam pierdołę to nie miałam wielkiej wiedzy o szkoleniu- pewnie dlatego jest jaka jest- i myślę, że to największy błąd (znaczy się  i tak miałam większą wiedzę niż większość zwykłych właścicieli psów, ale na psa sportowego zbyt małą). Dzięki temu, że Sherry nie jest łatwym psem zdecydowanie więcej wiem i drugi pies będzie miał łatwiej :D

9. A co uważasz za największy sukces w Waszej relacji?

Przywołanie z merdającym ogonem:) I mega zaufanie, które się pokazało np. przy leczeniu grudkowego zapalenia trzeciej powieki.

10. Pod Twoją nieobecność pies zostaje w domu luzem, w klatce czy na podwórku?

Luzem w domu. Chociaż Sherry prawie cały ten czas spędza w klatce lub śpiąc na łóżku:)

11. Czego psiego życzyłabyś sobie w swojej okolicy?

Swojej szkoły:) i Papisiowa:) Myślę, że w końcu jestem na to gotowa:)




wtorek, 22 grudnia 2015

Tuuunel? Hop? Out? Nasze początki z agility.

Sherry nigdy nie miała być psem agilitowym.
Na pierwsze spotkanie zapoznawcze poszłyśmy zupełnym przypadkiem- to była taka spontaniczna decyzja "Aga, paczaj, spotkanie organizacyjne, może pójdziemy?" i poszłyśmy:) Pod koniec spotkania jedna z trenerek pobiegła z G'Irem (który agility znał, ale dostał łatkę "on się nie nadaje") tak wspaniale, że zapisałyśmy się na kurs w klubie Extreme Dog.
Pierwsze zajęcia to był jej pierwszy kontakt z prawdziwymi tunelami (wcześniej znała tylko taki ok.100cm z Biedronki). Zupełnie nieznany teren, nowe osoby, nowe wymagania a Sherry radziła sobie naprawdę świetnie. Nie na każdym treningu było tak wspaniale- bywały takie, kiedy nie chciała robić kompletnie nic i wtedy skupiałyśmy się na prostych rzeczach i obserwowaniu innych uczestników i ich psów. Nasze zajęcia skupiały się głównie na napędzaniu psa i poprawnym handlingu. Biegałyśmy na zrzuconych tyczkach, dopiero pod koniec kursu trafiły na najniższą wysokość. Zrobiłyśmy też wstęp do stref i wystartowałyśmy w treningowych zawodach dla początkujących. Pracujemy głównie na parówki, czasem niektóre rzeczy robimy na jelsową świnkę.

06.12.2015 Extremalnie Mikołąjkowe Zawody Treningowe, Wrocław. fot. Ewa Kaczmarek

 Nie da się ukryć, że postęp, jaki Sherry zrobiła w ciągu 2,5 miesiąca na cotygodniowych zajęciach jest ogromny. Mój postęp w bieganiu jest zdecydowanie mniejszy, zdarza mi się ją hamować i psuć sekwencje przez brak korków (zdecydowanie AirMaxy nie są najlepszym obuwiem, czas zainwestować!) czy "co ja miałam tu pobiec?".
Na filmie stworzonym przez Zosię i Alę możecie zobaczyć jak to wyglądało.
1:27 to 3 (może 4) zajęcia. Sherry patataja, ja macham rękami jakby goniło mnie stado os :D za to już w 3:19 widać, że spanieluszek potrafi wybaczyć błędy i pomimo mojego zamotania pobiec dokładnie to, o co chodziło:)



Agility zdecydowanie jest czymś, co Sherry uwielbia. Prawdopodobnie będziemy to kontynuować na kolejnej edycji kursu, o którego szczegóły możecie pytać, np. pod tym adresem mailowym: ala.kocowicz@gmail.com


sobota, 12 grudnia 2015

Psijacielu drogi, część 2.

Druga część serii- podstawowe wymaganie psa, czyli wydatki na jedzenie i weterynarza.

Psie naczynia. Pierwsze miski miała metalowe (2x 5zł), następnie zakupiliśmy 3 miski dla spaniela (jedna do domu, jedna do mojego taty i jedna do rodziców Misia- 3x 10zł) i docelowa miska ceramiczna z TKMaxxa za 20zł. Do tego doszła jeszcze podkładka pod miski (20zł)

Karma podstawowa. Przygodę z karmą zaczęłyśmy od Royal Canin Medium Junior (85,30zł). Później zeszły nam 2 worki po 15kg i 2 po 3kg BRIT Premium Junior M (115zł x2) i wtedy odkryłyśmy karmę Sam's Field. Początkowo Sherry dostawała wersję Puppy (160zł) i później wersja 4300 Power (4x 160zł + 130zł)

Smakołyki. Smakołyków przewinęło się mnóstwo, w czasach szczenięcych miesięcznie ok.10zł- czasem mniej, czasem więcej. Czasem dochodziły do tego smakołyki specjalne, np. Świąteczne pudełko z zooplusa, które wystarczyło nam przez cały rok (50) czy wielka noga od Alpha Spirit (9). Do tego dochodzą wszelkie darmowe próbki smakołyków i karm.

Karma mokra. Za szczeniaczka schodziło jej więcej niż teraz, ok 1 puszka tygodniowo, teraz zużywamy ich niewiele- tylko do wypelniania KONGów. Puszki kupuję różne, staram się zawsze wybrać te, które zawierają jak najwięcej mięsa. Łączny koszt puszek przez 2 lata wyniósł ok. 100zł.

Szczepienia i wizyty kontrolne. 3 pierwsze podstawowe szczepienia z wizytami- 250zł, odrobaczenia przez pierwsze pół roku życia- 50zł.
Szczepienia pozostałe- wścieklizna x2- 100zł, wirusówki 80zł
Odrobaczenia pozostałe (co 3 miesiące)- 80zł

Weterynarz ponadpodstawowo. Czyszczenie gruczołów- 20zł, wizyty i leki przy kaszlu kenelowym-200zł, zastrzyki przeciwwymiotne- 60zł, wyrobienie paszportu- ok. 50zł, chipowanie- darmowe, kontrola i czyszczenie uszu- 60zł, wyciaganie kleszcza-10zł, zapalenie 3 powieki- 300zł (wizyty, leki do oczu, betaglukan na odporność), prześwietlenie bioder 80zł

Podsumowanie. Jak na 2 lata życia nie wydaje mi się, że koszty są zatrważające. Łącznie ok. 2514,30zł.


czwartek, 6 sierpnia 2015

Psijacielu drogi, część 1.

Na Sherrowe drugie urodziny postanowiłam zrobić podsumowanie wydatków. Jak zaczęłam pisać to słów nie było końca i musiałam podzielić ten wywód na kilka części. Część pierwsza: PSIE UBRANKA. Od urodzenia do teraz:)

Szelki. To zdecydowanie moje ulubione psie ubranie.

  • pierwsze psie szelki kosztowały nas ok.23zł
  • 2 para, gdy pierwsze stały się za małe ok 25zł
  • 3 para, bo druga para była przebrzydka:) nastepne 25zł
I tu zaczynamy przygodę z bardziej pro szelkami:)
  • Hurtta Active Harness 140zł
  • Hurtta Y Pro 50zł (o 4 rano wstawałam, żeby je wylicytować na ebayu:))
  • Juliusy pasowe czarne 30zł
  • Juliusy idc fioletowe 60zł (swoją drogą to zaskakujące zjawisko, IDC bardzo jej przeszkadzają, brzydko skraca krok i trzeba będzie je sprzedać- chociaż ciężko mi się rozstawać z psimi rzeczami).

Obroże.
  • szczenięca różowa obróżka na adresówkę 10zł
  • furkidz z serii Active 30zł
  • furkidz z kolekcji halloweenowej 25zł
  • furkidz w norweskie wzory 25zł
  • furkidz z małe psie łapki 25zł
  • furkidz niebieska w płatki śniegu 25zł
  • nasz najnowszy nabytek- półzacisk Superdog w kwiatuszki 35zł
  •  2 obroże całosezonowe na kleszcze Foresto 170zł
Smycze.
  • pierwsza smycz pasująca do szelek:) 20zł
  • Flexi Vario 60 + pojemnik na woreczki 15zł
  • 1. pas do samochodu 15zł
  • 2. pas do samochodu, bo myślałam, że ten pierwszy zgubiliśmy :D furkidz w małe psie łapki 20zł
  • furkidz przepinana w duże psie łapki 35zł
  • amortyzator do smyczy 20zł
  • paracord do smyczy 30zł (zrobiłam! piękną, różową! Musiałam rozciąć, żeby pożyczyć amortyzator:))
  • hurtta do Y- 50zł
Wszystko inne:)
  • kamizelka chłodząca 150zł (u nas działa:))
  • ID holder x4 20zł
  • adresówki x5 70zł
  • 2 chusty od Malina Crafts 50zł
Podsumowanie. Wiem, że bez większości z tych rzeczy mogłaby się obejść, ale ja nie potrafię:) Lubię psie akcesoria, wolę je od ludzkich i sprawia mi przyjemność nowa para szelek czy obroża. Postaram się zmniejszyć swój zakupoholizm w tej kwestii :D
Podane koszty to same koszty zakupy, bez przesyłek- a kilka ich było:) i wyszło tego: 1 193zł.

Wow. Nie spodziwałam się, że aż tyle. A to same pierdoły. Gdzie karma, weterynarz, zabawki? Myślę, że ten cykl sprawi, że będę robiła bardziej przemyślane zakupy. A pzrynajmniej mam taką nadzieję!

środa, 24 czerwca 2015

Treningowe zawody- Oleśnica Delcon Obi Cup 20.06.2015

Postanowienie o trenowaniu obedience pojawiło się na długo przed Sherry a pies zaplanowany na tą przygodę miał być borderkiem (nie oceniajcie! to było jak jeszcze nie były takie modne- jakieś 7 lat temu). Odkąd czarna kulka pojawiła się w domu staram się robić jak najwięcej pod tym kątem- a wcale nie łatwo! Co wypracuję, to się popsuje- głównie dzięki osobom, które rozpieszczają spanieluchę i w nosie mają moje prośby o nagrody, poprawne wykonywanie komend i konsekwencje względem psiego wychowania. Po prawie 2 latach wspólnego życia doszłam do wniosku: "tak! jesteśmy gotowe na klasę 0!". Guzik prawda.

Przyjechałyśmy do Oleśnicy chwilę przed rozpoczęciem treningu przed startami. Nasze dwie minuty na ringu spędziłyśmy na poznaniu przeszkody oraz wąchanie samego ringu (co by się nie rozproszyła całkowicie nowym zapachem). Startowałyśmy jako drugie. Stresu ze 3 tony na mnie ciążyły.

Socjalizacja poszła dobrze (serio! Jak na Sherry to wręcz nadzwyczajnie!) a potem Sherry stała się Typową Sherry i wszystko się posypało. Złamała zostawanie (ZOSTAWANIE. Na treningach perfekcja sama w sobie). Załamało mnie to tak bardzo, że wcale nie dziwi mnie to co stało się później. Chodzenie przy nodze piękne! do pierwszego kroku :D- później pełne rozkojarzenie, zygzak przede mną i nos w trawie- i największy mój błąd na zawodach: wielki stres, że jej się nie udaje i decyzja o przerwaniu (No głupia, głupia, głupia jestem! wiem!). Skończyłyśmy zawody jako ostatnie (no nic dziwnego:)). Dzień po Sherry udowodniła, że naprawdę potrafi. Sama z siebie pół spaceru na kontakcie, aport, wracanie na zawołanie (się w parku takie cuda nie zdarzają, Aga i G'Iro świadkami). Następne treningowe MUSZĄ być na pełnym luzie- stres żadnej z nas nie służy- piesa odsypia go już 3 dzień.

Organizacyjnie świetne zawody. Przyjemne miejsce, było gdzie się przejść, Biedronka 5 minut od ringu. Oby częściej!